www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Lynn Wingfield

Lynn zjawiła się na środku ulicy głównej Hogsmeade. Tym razem dobrze wyliczyłam, pomyślała. Odesłała walizkę zaklęciem do zamku i poszła wzdłuż ulicy w stronę Świńskiego Łba. Musiała się czegoś napić.

Kiedy weszła do gospody, rzuciła jej się w oczy grupka uczniów z Hogwartu. Cichaczem przemknęła obok nich, nie chcąc być zauważona. Podeszła do baru i kupiła sobie bezceremonialnie butelkę Absoluta. Gdy otrzymała butelkę, poszła do stolika w najciemniejszym kącie i usiadła, otwierając butelkę.

Amy Kartha

Ami rozejrzała się po sali. Zauważyła kogoś na końcu gospody.
- Joan ! - powiedziała - Jak się tam znalazłaś?
Już miała podejść do dziewczyny, kiedy zauważyła, że prawdziwa Joan cały czas siedzi z nimi przy stole...

Maribel Vea

- Ja jestem z Saragosy - odpowiedziała na pytanie Maribel. Po chwili podążyła za wzrokiem Amy i prawie wylała całą zawartość butelki, którą trzymała w rękach.

Natasza Rostow

Nasza patrzyła raz na jedną Joan, raz na drugą.
- Hmm, czy ktoś może mi to wytłumaczyć? - zapytała - Z tego co wiem, masz tylko jedną bliźniaczkę...która jest blondynką !

Lynn Wingfield

Spojrzała na dziewczyny, które pomyliły ją z Joan. Dobrze, dobrze, coraz lepiej...
Nagle między nimi zauważyła PRAWDZIWĄ Joan.
- Fuck. - zakrztusiła się wódką, po czym szybko zebrała swoje rzeczy i podeszła do ich stolika. - Hej, lasencje.
Usiadła obok Joan, która chyba spała i spojrzała na nią przenikliwie.

Maribel Vea

- To ty Lynn? - powiedziała z niedowierzaniem w głosie Maribel

Joan Wingfield

Joan zmrużyła oczy po czym jej wzrok podążył na drugi koniec pomieszczenia.
- No patrz Esai - mruknęła - to powiedzenie o dwóch kroplach wody nie jest takie złe, prawda?
Zacisnęła gniewnie pięści powstrzymując się od rzucenia się na siostrę.

Lynn Wingfield

- Hej, Joan, spokojnie. - jęknęła, podnosząc ręce w geście obronnym. - Dobrze wiesz, że nie chciałam... tego, wiesz. Przepraszam.
Spojrzała w stronę Maribel.
- Tak, to ja. Potrzebowałam odmiany.

Natasza Rostow

- Super, że wróciłaś. Już zaczynałam tęsknić - powiedziała Nasza - Gdzie byłaś tak długo?

Lynn Wingfield

Obróciła się do Nataszy, kątem oka wciąż zerkając na Joan.
- Tu i tam... trochę w domu, trochę nie w domu... ale stwierdziłam w końcu, że przecież nie jestem jedyną winną i postanowiłam przestać się chować. Poza tym, no, stęskniłam się. - uśmiechnęła się do dziewczyny. - Co się działo, kiedy mnie nie było?

Maribel Vea

- Nic ciekawego. Same nudy - powiedziała Maribel popijając czystą.

Natasza Rostow

- Jak to nic? - oburzyła się Nasza - Jedna z twoich...no wiesz, ślizgonka...rzuciła w Kashę Avadą.

Lynn Wingfield

Zachłysnęła się.
- CO!? - krzyknęła, ściągając na grupkę spojrzenia kilku osób w gospodzie. - KTO!? Na kogo!? - na chwilę się zatrzymała, uspokajając się. - I po co?

Natasza Rostow

- Jakaś Kanita. Nie wiem która to, bo znam ją tylko ze słyszenia. A rzuciła w nią zaklęciem zaraz po tym jak ty się ulotniłaś.

Maribel Vea

- A to dowodzi, jacy to ślizgoni są bezduszni i przesiąknięci złem - skomentowała wypowiedź gryfonki Maribel