www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Koko Malacana

-Och!Dziękuję!-powiedziała z udawanym zachwytem.-Myślisz,że mu na tobie zalezy?Złudzenie!-dodała.-O!Miałam ci mówić!Dyrektorka się zgodziła.Zostaje w szkole.

Maribel Vea

- Założe się, że nidługo sama stąd uciekniesz. Kiedy będziesz wyśmiewana i pokazywana palcami. A Esai i tak prędzej czy później do mnie przyleci. Widać, że nie znasz facetów - mówiąc to jednocześnie puściła oczko do Leto

Koko Malacana

-Rodzice cie nie wychowali?-zapytała wstając i podchodząc do okna.

Maribel Vea

- No, właśnie mnie wychowali - powiedziała - A ty co?Idziesz pozbierać czekolade, którą wyrzuciłaś ? Chociaż na to się przydasz - następnie spojrzała na zegarek - A teraz wybaczcie, ale śpieszę się do pracy - powiedziała wstając - Bo niektórzy nie żyją tylko z pieniędzy rodziców, tylko sami zarabiają na życie.

Powiedziała to i wyszła z domku.

Koko Malacana

W oczach Koko znów zawitały łzy.Usiadła i spojrzała na Leto.
-Nienawidzę jej.Nienawidzę!-syknęłą przez zęby.

Jared Leto

- Jak wiele osób w tej szkole - odpowiedział.
Chwilę potem wstał i dodał:
- Wybacz, ale muszę coś załatwić. Zobaczymy sie później. Pa.

Po chwili już go nie było.
(Idę do ciebie do szpitala xD)

Ko Malacana

Mash wpełzła do domku na drzewie. Nie było tam Ar. Usiadła po turecku i zaczęła na nią czekać.

Arwen

(Mash? oO)

Ar weszła cicho przez okno. Ko jak zwykle jej nie zauważyła. Podeszła do niej od tyłu.
-To co chciałaś mi powiedzieć, słońce moje?- zapytała szeptem prosto do jej ucha aż dziewczyna zadrżała.

Ko Malacana

(PPrzyzwyczajenie xd)

-Nie wiem jak zacząć.- powiedziała. Jej głos drżał.

Arwen

-Ciii.... Spokojnie... Co się stało. Opowiedz mi od początku- powiedziała cicho.

Ko Malacana

Westchnęła głośno. Już kilka razy zbierała się do tego, żeby powiedzieć to dziewczynie, jednak za każdym razem panikowała i zmieniała temat.
-Nie, to bez sensu. Później ci powiem.- mruknęła wkońcu.

Arwen

-Powiedz teraz... Ulży ci, a tak to będziesz się męczyć- powiedziała spokojnie.

Ko Malacana

-Bez sensu.- powtórzyła, starając się nie patrzeć na twarz Arwen. Była taka śliczna...

( Nudzące się dzieci atakują!!!)

Arwen

Arwen wzięła ją delikatnie pod brodę i zmusiła, żeby Ko spojrzała jej w oczy.
-O co ci chodzi?- zapytała cicho i spokojnie.

Ko Malacana

-O... oczy- wyszeptała bardziej do siebie. Nie mówiła już nic więcej.