www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Jared Leto

- Wiem. Wieści się szybko roznoszą. Chyba już wszyscy wiedzą...Ale najszybciej rozeszła się po szkole wasza kłótnia w galerii. Normalnie nie mogłem uwierzyć. Najbardziej w to, że ty zaczęłaś płakać. Nawet próbowałem to sobie wyobrazić, ale jakoś mi się nie udało.

Koko Malacana

-No tak.-powiedziała-Nienawidzę tej...Już nie ważne.Mogła mnie inaczej potraktować.Chciałam ją potraktować jakimś ciężkim zaklęciem...

Jared Leto

- Taa, a później by się dyrka ciebie czepiała. A teraz byś raczej tego nie chciała...Ale porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym...słyszałem że ty i Esai, kręcicie ze sobą?

Koko Malacana

-Taa...-mruknęła i uśmiechnęła się-Maribel próbowała go poderwać-zaśmiała się głośno i opadła na oparcie fotela.-Jak ja jej nienawidze

Jared Leto

- NO, w końcu o ile dobrze pamiętam, byli przez jakiś czas razem - zmarszczył brwi, jakby próbował sobie o czymś przypomnieć- Zresztą z kim ona już nie była? ze mną też - zaśmiał się na jej wspomnienie - Aaa, to przez to wygoniłaś Elenę? Przez Maribel, zaczęłaś nienawidzić wszystkich Puchonów?

Koko Malacana

Koko uśmiechnęła się promiennie.
-Jak ty wszystko doskonale rozumiesz.-powiedziała.-Chodź.Chce ci kogoś pokazać-zasyczała.Wąż przypęłznął do niej zpod łóżka.-Fajny,co?

Jared Leto

- Wąż? Rzadko widuję węże "na żywo". Najczęściej w książkach...kucharskich i na talerzu - zaśmiał się - Jak patrzę na twojego to aż mi ślinka cieknie. Pozwolisz, że zjem go na kolacje? Pewnie jest wyborny - znowu się zaśmiał

Koko Malacana

Koko uniosłą brew,poczym równiez się zaśmiała.
-To prezent.Inaczej sama bym go zjadła-powiedziała i uśmiechnęła się.

Maribel Vea

Do Ko i Jareda, wlazła Maribel.
Nie spytała się czy może wyjść, tylko weszła jak do siebie.
Usiadła na przeciwko nich i powiedziała:
- Jak to milo spotkać ślizgońsko-krukońskie towarzystwo.

Koko Malacana

Ko z twarzy spełzł uśmiech.
-Wyjazd.-powiedziała krótko.-Trzy razy nie=Atak-zasyczała.

Maribel Vea

- Przepraszam, czy ja aby dobrze usłyszałam? Wyjazd? Chyba sobie kpisz? Masz akt własności, żeby mnie stąd wyganiać ?- spytała posyłając ślizgonce chytry uśmieszek

Koko Malacana

-Tak.Napisałam go tej samej nocy w którym zrobiłam ten domek,zostałam zgwałcona i Marii dostała Avadą.-powiedziała z kamienną twarzą.-Pokazać?

Maribel Vea

- Pokazać to ty se możesz...cycki Esai'owi - zaśmiała się - założe się że notariusza przy tym nie było. A więc, właściwie nawet jeśli masz jakiś tam papierek, to jest nic nie warty.

Koko Malacana

-Przeginasz.-Powiedziała ze spokojem.Sięgnęła do szafeczki i wyjęła z niej czekolade.Poczęstowała Leto i zaczęła jeść.Ułamała trzy kawałki,które wyrzuciła przez okno i powiedziała-Aport Maribel!

Maribel Vea

- Oh, aż taka hojna jesteś? Czuję sie zaszczycona - powiedziała, ale nie ruszyła się z miejsca. Patrzyła na Ko. - Naprawde, nie wiem co Esi w tobie widzi. Zresztą, pewnie już niedługo przejrzy na oczy...