www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Arwen

-Arwen- mruknęła dziewczyna i nadal obmywała sobie ranę.- Argh... Nic wielkiego. Od dawna jesteś w szkole?

Meggie Micley · Gość

- Nie , od jakiegoś tygodnia ... Ale podoba mi się tu . Są tu bardzo mili ludzie . Ale wiesz , ciągle nie mogę się zaprzyjaźnić z Koko , a wydaje się na całkiem miła dziewczyne . Pomożesz mi , ją do siebie jakoś przekonać ? -zapytała wstydliwie ślizgonka .
- Pomóc Ci z tą raną ?? - zapytała.

Arwen

-Nie, dzięki. Ko nienawidzi młodych roztańczonych tak więc nie- powiedziała i znowu obmyła ranę. Tym razem gorącą wodą.

Meggie Micley · Gość

- No to , dzięki . -powiedziała Meg.
- Co o znaczy roztańczona ?? - zapytała Meg .
- To znaczy , że ona poprostu mnie za nic nienawidzi tak ? - powiedziała .

Arwen

-Roztańczona? Wesołych, radosnych itd.- spojrzała do lustra. Rana zaschła. Zeskrobała resztki krwi z policzka.- Musisz sama zdobyć jej przychylność. Boisz się wilków?

Koko Malacana

-Nie.-mruknęła Ko wchodząc do łazienki.-Hej Ar.-powiedziałą i pocałowała dziewczyne w policzek.-Iluzja,co?-szepnęła jej do ucha-A ty,nowa,już wystąpiłam o przeniesienie cię do Puchonów.

Arwen

-Cześ, Ko!- powiedziała i spojrzała na Meggie.- Do Huffelpuffu? Nienawidzę Puchonów. Ko, lubisz Puchonów?- zapytała.

Koko Malacana

-Nienawidzę.-powiedziała i usiadła między dwoma umywalkami-Przytulnie tu,co nie Ar?

Arwen

-Dokładnie. A czemu ta tutaj - kiwnęła głową w stronę Meggie- ma iść do Huffelpuffu?

Koko Malacana

-Tchóżliwa,płaczliwa i nie wytrzymuje po prochach.-szepnęła jej do ucha uśmiechając się sztucznie do nowej.

Arwen

-Straszne. Um... Trzeba zabić Marka, nie uważasz Ko?- zapytała wyciągając różdżkę i przejeżdżając sobie jej końcem po ranie na policzku.

Koko Malacana

-O tak.Zabicie kogoś mnie w końcu rozluźni.-odpowiedziała-czy można zabić kogoś,ale wcale tego nie zrobić?-zapytała z uniesioną brwią.

Arwen

-Moja iluzja jest już dostatecznie dobra, aby tego dokonać. Chcesz się przekonać? Na przykładzie ran- powiedziała z delikatnym uśmiechem.

Koko Malacana

-Tak!Ale...Nie mamy kogo gnębić.Może i jest tu nowa,ale Ślizgonka,i należy jej się ten szacunek.-powiedziała-Ach...Potrzebujemy Marka!

Arwen

-Na razie ręka- podwinęła rękaw przy prawej ręce i pokazała, że nie ma żadnych ran czy blizn. Popatrzyła na rękę i aż zamknęła z bólu oczy. Od ramienia do środka dłoni widniała rana. Głęboka nawet bardzo. I krew się lała- I co?