www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Koko Malacana

Koko znużona Walentynkami wspięła się na dach niedużego bloku przy ulicy Flat pięćdziesiąt cztery w Londynie. Okolica nie była zbytnio malownicza; bloki całe pomalowane sprejem, wandale tu, i tam. Często było tam zupełnie pusto. I tak było i teraz. Na ulicach żywej duszy nie było widać, wszędzie było cicho. niczym stare, opuszczone miasteczko w Alabamie, do którego kiedyś panicznie bała się chodzić. Nastała noc. Koko podeszła do balustrady chroniącej przed spadnięciem z dachu i kucnęła. Zaczęła wsłuchiwać się w przejmującą i paraliżującą cisze. Nagle z daleka, z drogi prowadzącej przez bezdroża do miasteczka zobaczyła błysk. Ktoś jedzie, czy co?- pomyślała poruszona widokiem auta jadącego do miasteczka. Chwilę później usłyszała coś przerażającego. Muzykę, która przyprawiała o dreszcze. Lodziarz?- Wytrzeszczyła oczy. I rzeczywiście. Do miasteczka jechało różowe, brudne auto lodziarza. Przełknęła głośno ślinę i wypatrywała dowodu tego, że to dzieje się naprawdę. Uszczypnęła się. Nie spała. Kiedy wóz przejechał, zwalniając przy bloku, na dachu którego stała przerażona Ko, która dyszała ze strachu, odetchnęła. Odwróciła się i wrzasnęła głośno. Przed nią ktoś stał. Był/a/ to..

(Tylko LETO może odpisać!!)

Ashton Glentworth

... Ashton, trzymająca w ręku owocowego loda na patyku, którego zapalczywie pochłaniała wielkimi kęsami.
- Cześć, Koko - powiedziała, z ustami pełnymi mroźnego deseru. - Zajebiste lody tu w okolicy sprzedają, wiedziałaś? I mają walentynkową promocję, dwa lody za funta!
Wyciągnęła z kieszeni wciąż zapakowanego, aczkolwiek lekko pomiętego loda w czekoladowej polewie z orzechami.
- Chcesz? Ten miły pan bez lewego oka z lekko przybrudzonej furgonetki mówił, że te lody mają w sobie pewnego rodzaju magię.